Play by Forum

Forum służy do prowadzenia rozgrywek PBF. Powstało w zamyśle grania w RPG tekstowe.

Nie jesteś zalogowany na forum.

#176 2017-09-29 22:11:06

shadoa
Gracz
Dołączył: 2017-04-11
Liczba postów: 95
WindowsChrome 52.0.2743.116

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

-Dostaliśmy teraz kupę kasy Nie róbmy za dużo dużych zleceń, bo ktoś zrobi zlecenie na nas. Zaszyjmy sie w Evergreen, zróbmy jakieś drobne zlecenia, sabotaże... wiesz o co mi idzie. Możemy sie zatrudnić jako najemnicy. Zapolujemy w lepszym momencie. Albo jak wyczerpiemy gotówkę...


Polecam lekturę "upadającego imperium". Dla leniwych nawet mam link
http://www.staszic-2000-f-rpg.mojeforum … .php?id=16

Offline

#177 2017-09-30 11:53:44

Czarny Smok
Chwilowo Władca Wszechświata
Skąd: Wszechczas
Dołączył: 2017-02-05
Liczba postów: 638
WindowsChrome 52.0.2743.116

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Eee... Nic Ci nie powiem. - odpowiedział jedynie siedzący przed Caryllem mnich.


Mężczyźni wznieśli toast za Keksa i wypili piwo. Następnie bez wahania podpisali umowy werbunkowe (zazwyczaj stawiając krzyżyki, bo pisać nie umieli). Wszyscy byli zadowoleni i po chwili jeden z nich także postanowił postawić piwo swojemu nowemu dowódcy. Postanowili zagrać w pijanego chińczyka elfa i zaproponowali dołączenie się Keksowi.


- Jeśli chcesz. - mruknęła Vidni. Wydawało się jej, że miała wyjebane na to, dokąd pojadą.
I tak, po spakowaniu się, wyruszyli. Trzy dni zajęła im podróż, aż dotarli do drewnianej tabliczki "Evergreen, posiadłość lorda Lysandera".
- To ten trup. - Oznajmiła Vidni. Dalej droga prowadziła przez łąki i pagórki zielone, obsiane głównie trawami wszelakiej maści. Od czasu do czasu zdarzało się pojedyncze drzewo, choć należało to do rzadkości. Czasem też był kawałek pola, zaorany przez jakiegoś chłopa, gdzie gęsto rosło zboże. I przy jednym z takich miejsc znalazła się mała drewniana chatka, pokryta słomianą strzechą. Vidni zapukała do drzwi i, gdy otworzył jej typowy wiejski przygłup, spytała:
- Kto teraz jest tu Panem?
- Żem a pamiętł? Wojenki w krągło tu walą, dwóch gamoni, od starego zmarłego. Tera ba młodszy Eustach, czy jak go zwał.
Vidni spojrzała z uśmiechem na twarzy na Miangniego, po czym spytała:
- Robi się już ciemno, nie wiesz gdzie możemy przenocować?
- Podal, za górkiem, o tamtym. - wskazał ręką na wschód. Zapewne na któryś konkretny pagórek, ale było ich tam sporo i nie mogli rozpoznać którym konkretnie. - Naszybko przełajem lećcie.


Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell

Offline

#178 2017-09-30 12:00:01

Nie Czaha
Mistrz Gry
Dołączył: 2017-02-09
Liczba postów: 352
WindowsChrome 60.0.3112.113

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- A chcesz eee... umrzeć? - Powiedział Caryll, podkładając mu miecz pod gardło.
- Gadaj! - syknął.


I collect my story
Under the fragmented skies
Traveling through my wasteland
Praying for the rain to come

Offline

#179 2017-09-30 12:06:07

OhMyGodcat
Pani Puszczalska
Skąd: Burdel
Dołączył: 2017-02-11
Liczba postów: 477
AndroidChrome 51.0.2704.106

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Nie sądzę żebyś był w pozycji żeby odmówić nam podania informacji. To ty jesteś naszym jeńcem i to my zadecydujemy co z tobą zrobimy. Więc, jeżeli nam nie powiesz co wiesz, zaczniemy zadawać ci niewyobrażalny ból, a jeżeli grzecznie nam pomożesz, puścimy cię wolno. A teraz gadaj zanim ręka mi się omsknie.


Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.

Offline

#180 2017-09-30 12:38:23

Czarny Smok
Chwilowo Władca Wszechświata
Skąd: Wszechczas
Dołączył: 2017-02-05
Liczba postów: 638
WindowsChrome 52.0.2743.116

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

Przez twarz mnicha przebiegł przez sekundę wyraz strachu, ale szybko się opanował.
- Jak mnie zabijecie... - mówił drżącym tonem. - To nic się nie dowiecie.


Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell

Offline

#181 2017-09-30 12:49:52

OhMyGodcat
Pani Puszczalska
Skąd: Burdel
Dołączył: 2017-02-11
Liczba postów: 477
WindowsFirefox 55.0

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Ja nie mówiłem o zabijaniu cię. Nie, ja myślałem raczej o długich, bolesnych torturach tak długo, aż nie zaczniesz z nami współpracować.


Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.

Offline

#182 2017-09-30 14:28:48

Cioropis
Pierwsza Kosa śmierci, Trzeci liść Trzeciej kozy
Skąd: Ktoś gdzieś kiedyś powiedział
Dołączył: 2017-06-25
Liczba postów: 94
MacintoshSafari 604.1

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

Keks zabezpieczył umowy werbunkowe i zadowolony siadł koło nich.
-Wiecie, nie wiem jak się w to gra, sami spróbujcie pierwszą rundę to może się dołączę.
Wypił piwo, nie było zbyt mocne.
-Lazare, coś się dowiedziałeś od tego więźnia?


Everything is temporary. Czarne Motyle na oknach  naszych wrogów mówią o ich sercach więcej niż każde słowa przez nich wypowiedziane.

Offline

#183 2017-09-30 14:58:43

shadoa
Gracz
Dołączył: 2017-04-11
Liczba postów: 95
WindowsChrome 52.0.2743.116

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

-Choćmy tam. Dzieki, staruszku. ale debil......


Polecam lekturę "upadającego imperium". Dla leniwych nawet mam link
http://www.staszic-2000-f-rpg.mojeforum … .php?id=16

Offline

#184 2017-09-30 18:18:06

Nie Czaha
Mistrz Gry
Dołączył: 2017-02-09
Liczba postów: 352
WindowsChrome 60.0.3112.113

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Nie bądź taki pewien. Mamy gościa od wskrzeszania. - Odpowiedział mu.

- Którą rękę obcinamy najpierw? Lewą czy prawą? - spytał R'isaada, tak żeby zakonnik to usłyszał


I collect my story
Under the fragmented skies
Traveling through my wasteland
Praying for the rain to come

Offline

#185 2017-09-30 18:35:01

OhMyGodcat
Pani Puszczalska
Skąd: Burdel
Dołączył: 2017-02-11
Liczba postów: 477
WindowsFirefox 55.0

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Może prawą. Wygląda na bardziej przydatną.


Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.

Offline

#186 2017-10-01 20:40:58

Czarny Smok
Chwilowo Władca Wszechświata
Skąd: Wszechczas
Dołączył: 2017-02-05
Liczba postów: 638
WindowsChrome 52.0.2743.116

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

Mnich nadal pozostawał niewzruszony.


- Tak. - odpowiedział Lazare. - Głodował, więc postanowił ukraść zboże z spichlerza sąsiada. Niestety, przyłapało go Czarne Bractwo i przeprowadziło samosąd, skazując na śmierć. Udało mi się dowiedzieć, że powyższa organizacja grasuje w okolicznych lasach i niejako "pilnuje porządku" na własną rękę. Nie uznają władzy Imperatora ani Zakonu i wszystkich ich wysłanników przepędzają. Dlatego nikogo tu nie ma, a są w cholerę skuteczni i nikt nie chce tu przyjeżdżać. Liczba ludzi jest ciężka do oszacowania. Pewnie jedna z tych bandyckich, rebelianckich ugrupowań.
Gdy Keks dopił piwo, barmanka z uśmiechem na ustach zabrała od niego kufel i postanowiła przed nim kolejny kufel.
- Na koszt firmy.
Tymczasem nowi Zakonnicy kupili pół litra bimbru i grali w "pijanego chińczyka". Powoli, nawet Ci trzeźwiejsi, zaczynali odczuwać skutki alkoholu.


Vidni i Miangni udali się w wskazanym kierunku. Trochę się gubili, ale w końcu ujrzeli za jednym z wzgórz drewniane zabudowania. Okazała się to być mała wioska, może dziesięciorodzinna. Vidni podeszła do pierwszego z domów. Otworzyła jej starsza kobieta i po krótkiej rozmowie (w plebejskim dialekcie) zgodziła się udzielić im noclegu. Zostali ulokowani w osobnych pokojach. Vidni dostała tzw. pokój gościnny, przewidziany na takie właśnie wypadki. Miangni dostał zaś pokój zaginionego syna kobiety. Podobno nazywał się Karl i wyjechał na jakiś turniej, ale dotąd nie wrócił. Kobieta też poprosiła, by pomogli jej nazajutrz z dziwną plagą, która nawiedziła jej pola. Była w stanie zapłacić im z jakichś rodzinnych kosztowności.


Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell

Offline

#187 2017-10-01 21:22:43

OhMyGodcat
Pani Puszczalska
Skąd: Burdel
Dołączył: 2017-02-11
Liczba postów: 477
WindowsFirefox 55.0

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Rób sę co chcesz Caryll.
Ri'saad wyłączył się z tego nudnego przesłuchania, wziął leżący na ziemi kawałek drewna, usiadł i zaczął go strugać, czekając aż Caryll skończy rozmawiać z Zakonnikiem i wreszcie będą mogli pójść z Kaznodzieją dalej.


Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.

Offline

#188 2017-10-01 23:22:47

Cioropis
Pierwsza Kosa śmierci, Trzeci liść Trzeciej kozy
Skąd: Ktoś gdzieś kiedyś powiedział
Dołączył: 2017-06-25
Liczba postów: 94
MacintoshSafari 604.1

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

Keks odezwał się do kelnerki.
-Dacie radę ich tu przenocować za 20-30 srebrników?
Jeśli odpowiedź była twierdząca to zapłacił wymaganą sumę.
Sam wypił jeszcze połowę piwa po czym usiadł w kącie z Lazarem.
-Czarne bractwo nie brzmi dobrze, hmm, poinformuję Randoula,
Wziął się za pisanie listu, póki był trzeźwy.


Everything is temporary. Czarne Motyle na oknach  naszych wrogów mówią o ich sercach więcej niż każde słowa przez nich wypowiedziane.

Offline

#189 2017-10-02 16:36:34

shadoa
Gracz
Dołączył: 2017-04-11
Liczba postów: 95
AndroidChrome 61.0.3163.98

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

-zobaczymy co damy radę zrobic - powiedział Miangni i udał się na spoczynek. Rano wyczołgał się z łyżka i poszedł do głównej izby


Polecam lekturę "upadającego imperium". Dla leniwych nawet mam link
http://www.staszic-2000-f-rpg.mojeforum … .php?id=16

Offline

#190 2017-10-02 20:56:24

Czarny Smok
Chwilowo Władca Wszechświata
Skąd: Wszechczas
Dołączył: 2017-02-05
Liczba postów: 638
WindowsChrome 52.0.2743.116

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

Kiedy Ri'saad był jeszcze młody, razem ze swoją rodziną udał się na targ do stolicy swojego kraju. Był niezwykle zachwycony przepychem jaki tam ujrzał, ale najbardziej zachwyciło go stoisko które zawierało, jak powiedział sam właściciel, "różne różności". Wśród nich zobaczył srebrny posążek wysadzany rubinami. Nie był on zbyt wielki - ot, z 15 centymetrów. Przedstawiał on jakiś totem, przywieziony z Wysp Korzennych, przedstawiający jednego z zamieszkujących je plemion bogów. Oczy miał z małych rubinów, a wyżłobienia były przykolorowane sproszkowanym węglem. Jednak posiadał w sobie swoisty urok. Ten posążek głęboko zapadł w pamięć Ri'saada. Czy to przez jego wygląd? Czy to przez mistrzowski kunszt jaki było w stanie dostrzec nawet oko prostego dziecka? A może to dlatego, że to była pierwsza rzecz jaką Ri'saad ukradł? Jakikolwiek by ten powód nie był, zapamiętał go na tyle dobrze, że był w stanie idealnie wyobrazić w pamięci. I ten właśnie posążek Ri'saad chciał jak najwierniej odtworzyć w złapanym kawałku drewna.
---
Ri'saad okazał się operować nożem dość sprawnie i wyskrobał swoją figurkę, w czasie czekania na Carylla.


Kelnerka kiwnęła głową.
- Zaraz zobaczę, co da się zrobić.
Następnie Keks zabrał się za pisanie listu. Kartki ni pióra czy atramentu przy sobie nie miał, ale szczęśliwie Lazare takowymi dysponował. Kartka co prawda była trochę pogięta, ale nadawała się w miarę do pisania. Zaczął pisać słowa. Początkowo szło nieźle, ale z czasem zaczął doskwierać mu ból głowy. Był ociężały. Litery zaczęły wirować mu przed oczyma. W końcu... nieprzytomny uderzył głową w biurko.


Miangniemu spało się dość dobrze, łóżko było dość wygodne. Jedynie pentagram narysowany na suficie nad nim, mógł przyprawiać o dreszcze, ale w końcu cóż to jest dla kogoś, kto widział już tyle śmierci?
Rano, schodząc do jadalni, spotkał się z Vidni. Ta także była zadowolona z łóżka, choć, twierdziła, było dla niej nieco zbyt miękkie. Starsza kobieta przygotowała im po porcji owsianki. Gdy jedli w spokoju, usłyszeli pukanie. Pani domu przewróciła oczami i otworzyła. W drzwiach stała młoda dziewczyna z długimi, złotymi włosami. Były nieułożone, a ona wydawała się często płakać. Miała dołki pod oczami. Oddała kobiecie koszyk z pustymi słoikami i odbiegła.
- To Pszenica, narzeczona mojego syna. - wyjaśniła. - Widzę, że już kończycie. To pomożecie na tym polu?


Keks obudził się w ciemnicy. Nie widział wiele, bo, jak to w ciemnicy, było ciemno. I był sam. Długo jednak czekać nie musiał. Usłyszał dalekie kroki, które powoli się zbliżały. Wreszcie... ktoś, stojący na suficie, otworzył ułożone do góry nogami drzwi i wszedł do środka. Przyszedł z pochodnią. Keks nie mógł rozpoznać dokładnie kim był. Oślepiało go też na razie światło.
- To czas zacząć zabawę... Kto Cię tu przysłał?


Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell

Offline

#191 2017-10-02 21:33:18

Cioropis
Pierwsza Kosa śmierci, Trzeci liść Trzeciej kozy
Skąd: Ktoś gdzieś kiedyś powiedział
Dołączył: 2017-06-25
Liczba postów: 94
MacintoshSafari 604.1

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

„ I dlatego nie powinienem się upijać” pomyślał.
-Zakon Św Martysa.
-Moim zadaniem jest przywrócić tutejszej placówce dawną chwałę.
Jeśli nieznajomy dalej mu nie przerwał.
-Nazywam się Keks, miło mi.

Ostatnio edytowany przez Cioropis (2017-10-02 21:34:10)


Everything is temporary. Czarne Motyle na oknach  naszych wrogów mówią o ich sercach więcej niż każde słowa przez nich wypowiedziane.

Offline

#192 2017-10-03 11:09:29

Nie Czaha
Mistrz Gry
Dołączył: 2017-02-09
Liczba postów: 352
Windows 7Chrome 61.0.3163.100

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

Czy naprawdę on nie może po prostu współpracować? Pieprzony dewota

Caryll zgodnie z tym co powiedział zabrał się do odcinania zakładnikowi prawej dłoni
Jeśli teraz nic nie powie, to za siebie nie ręczę - pomyślał.

- To co, teraz będziesz bardziej otwarty? Gadaj. - powiedział do Zakonnika


I collect my story
Under the fragmented skies
Traveling through my wasteland
Praying for the rain to come

Offline

#193 2017-10-03 21:06:55

Czarny Smok
Chwilowo Władca Wszechświata
Skąd: Wszechczas
Dołączył: 2017-02-05
Liczba postów: 638
Windows 7Chrome 61.0.3163.100

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Nie obchodzi mnie, jak się nazywasz! - warknął mężczyzna. - Jesteś z pieprzonego Zakonu! Kiedy przybędą kolejne posiłki, co?!


Mnich zaczął się śmiać, gdy obcinali mu rękę. Krzyknął:
- Ha!
Ruszył głową, którą miał jeszcze w miarę swobodną i przechylił ją w stronę ręki Carylla. Nim ten ostatni zdążył zareagować, mnich miał wbity jego miecz głęboko w oko.


Po zjedzeniu owsianki (która notabene była całkiem smaczne, jak na standardy plebejskie (Miangni jadal już gorsze w podobnych miejscach)) wszyscy udali się na pola. Znajdowały się dwie-trzy mile od wioski, u progu sporego zielonego wzgórza, okalającego pola od północy.
Jak się szybko okazało, problem był dziwnej natury. Plony były zabierane, w pojedynczych pasach, które układały się w coś jakby kręgi. Szczególnie sporo wyciętej było kapusty i marchewki, a w mniejszej ilości różnego rodzaju zboża. Ziemia w miejscach zbrodni była przekopana i przeorana. Poza tym, nie było żadnych śladów.
- Jakieś pomysły? - wypowiedziała zaintrygowana Vidni.


Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell

Offline

#194 2017-10-03 21:29:20

OhMyGodcat
Pani Puszczalska
Skąd: Burdel
Dołączył: 2017-02-11
Liczba postów: 477
WindowsFirefox 55.0

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Dobra robota Caryll... - powiedział Ri'saad nie odrywając wzroku od struganego kawałka drewna.

Ostatnio edytowany przez OhMyGodcat (2017-10-03 21:29:59)


Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.

Offline

#195 2017-10-03 22:45:26

Shaks
Gracz
Skąd: Warszawa
Dołączył: 2017-07-15
Liczba postów: 15
Windows 7Chrome 61.0.3163.100

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

Chulainn zrozumiał co się stało: został porwany. Zastanawiał się, jak to jest możliwe, że ktoś ośmielił się porwać Airmeda… Nie tak, że u niego w ojczyźnie to się nie zdarzało, tyle że tam tacy śmiałkowie długo nie cieszyli się wolnością i szczęściem. Rozejrzał się dookoła –zwykły statek, może nieco zacofany w stosunku do statków które widywał dotychczas. Spuścił wzrok na swoje ręce skute łańcuchami. Szarpnął w nadziei, że może same się rozpadną, ale nic z tego –nie drgnęły. Chulainn wziął głęboki wdech. Czuł się paskudnie: wydawało mu się, że każdy mięsień jego ciała się żarzy, a każdy, nawet najmniejszy ruch roznieca ogień, który trawi jego wnętrzności. Zmusił się jednak by usiąść. Skrzyżował nogi, wyprostował plecy i złożył ręce –tak jak go nauczyli mnisi. Plan był prosty –musi się stąd wydostać, a by to osiągnąć musi pierw odzyskać siły, a jedyną droga do tego była medytacja. Różne są sposoby, by wejść w stan duchowego spokoju –może to być jakieś dobre wspomnienie, jak „pierwszy raz”, ale może to też być złe wspomnienie, na przykład usłyszenie słów: „nie, dzisiaj nie, głowa boli mnie”, tuż przed wyruszeniem na wojnę…
W przypadku Chulainna nie było reguły –mógł on robić to dowolnie, bez większego wysiłku –o ile był na łonie natury. W Górach Y’Daz nie było to trudnym zadaniem. Duch każdego człowieka pochodzi z natury, tak więc żeby go uspokoić, należy go zabrać w rodzinne strony. Tym razem jednak było inaczej. Chulainn odleciał już po kilku sekundach –co było bardzo szybkie, biorąc pod uwagę, że normalni ludzie potrzebują czasami nawet paru godzin, czy paru dziesięciu minut; rekord Chulainna wynosił 9 minut i 11 sekund. Tak, tym razem było inaczej. Nigdy nie miał tak wyraźnych widzeń. Zawsze to były jakieś krótkie fragmenty wspomnień, czasem wydarzeń które miały nadejść; jednakże zawsze to były tylko wspomnienia, Chulainn jakby był w nich tylko widzem, obserwatorem odsuniętym od wydarzeń. Teraz natomiast jakby przeniósł się do przeszłości. Znajdował się na polanie, wielkiej hali w górach. Zielone łany spokojnie staczały się w dół, aż do granicy skarpy, daleko w dole; za skarpą zaś nie było nic –tylko tony powietrza, tańczącego z źdźbłami zbóż to tango to walca. Dalej po drugiej stronie przepaści majaczyła góra o nienaturalnym kształcie: jakby stożek, ale z wcięciami, jakby ktoś próbował wcisnąć stożek gliny w rurkę, tak że zmieściła się tylko część, by następnie wyjąć ją i porzucić. Gdy Chulainn skupił wzrok na górze, spostrzegł, że te wcięcia są wynikiem pracy rąk ludzkich –oto budowano miasto w środku góry; rodzinne miasto Chulainna. Nagle za sobą usłyszał czyjś głos:
-Piękne, czyż nie? –Chulainn momentalnie obejrzał się, nie miał bowiem pojęcia, że ktoś jest obok –może to była kwestia tego, że jest to wina samej wizji, a może tego, że jeszcze nie miał takich umiejętności –bowiem zorientował się, że jest o wiele niższy, co znaczyło, że albo ktoś mu nagle obciął nogi –na co brak bólu nie wskazywał, albo że jest to wspomnienie z jego wczesnego dzieciństwa. Gdy się obejrzał, zobaczył, że tuż obok niego siedzi młoda dziewczyna, mniej więcej w jego wieku. Momentalnie ‘przeskanował’ otoczenie –wszystko wskazywało na to, że jeszcze chwilę temu słodko spała tuż obok niego –ich łowy musiały być bardzo blisko gdy leżeli, zaś nogi najdalej jak się tylko da (iście filmowa scena!). Teraz jednak siedziała i przecierała oczy. Uśmiechała się, a jej uśmiech poruszył serce Chulainna. Jak to jest możliwe, że to wspomnienie jest takie realne? Pomyślał. Nagle jej wyraz twarzy się zmienił, uśmiech zniknął, a pojawiła się troska.
-Coś się stało? Wyglądasz blado. Chu, miałeś koszmary? –zapytała, a Chulainn poczuł, jakby to wszystko co się dotychczas stało było faktycznie tylko złym snem.
-Nie to nic –odparł niepewnie, na co dziewczyna poderwała się i podeszła bliżej, by usiąść obok Chulainna. Nagle pstryknęła go w nos, co niezwykle przeraziło Chulainna. Moment, czemu się przestraszyłem? Zapytywał się w duchu. To tylko dziewczyna.
-Jak nie umiałeś, tak dalej nie umiesz kłamać –rzekła dziewczyna.
-Prawda… -zgodził się Chulainn. Przez chwilę przyglądał się dziewczynie. Skądś ją znał, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd. Tak jak wiedza o dziewczynie zdawała się majaczyć gdzieś na horyzoncie, tak i w sercu Chulainna pojawiło się jakby dalekie uczucie.
-Słuchaj –zagadnęła znowu dziewczyna. –Nie możesz wszystkiego trzymać w sobie –te słowa zdziwiły Chulainna. O czym ona mówi? Zastanawiał się. Widząc zmieszanie Chulainna dziewczyna westchnęła głęboko i kontynuowała. –Jeżeli coś cię trapi, możesz mi powiedzieć. Obiecuję że wysłucham do końca… -położyła rękę na swojej piersi –i nie będę się przesadnie śmiać –dodała. Była taka naturalna, taka uspokajająca, że Chulainn miał chęć jej wszystko opowiedzieć: o ataku na miasto, o zniknięciu mistrza, o jego poszukiwaniach, o diabelskim treningu na Wyspie Cienia, o tym jak się znalazł na obcej ziemi, o wszystkim… Potem nagle poczuł, że nie powinien tego wyjawiać. Sądził, że gdy zacznie opowiadać, to cała ta miła scena się rozwieje, jak miraż. Wyciągnął rękę w kierunku dziewczyny; dotknął jej policzka, ona nie protestowała, za co Chulainn dziękował Bogom w duchu.
-Naprawdę, naprawdę chciałbym móc Ci powiedzieć wszystko… -spuścił wzrok –ale nie mogę. Dziewczyna objęła jego rękę swoimi dłońmi, po czym przyłożyła ją do swojego serca. Potem spojrzała Chulainnowi prosto w oczy. Ona wszystko wie. Pomyślał Chulainn. Czuł, że dziewczyna go rozumie, że nic nie jest w stanie umknąć tej czystej zieleni jej oczu.
-Nie jesteś sam –powiedziała. –Nie musisz wszystkiego dźwigać na własnych barkach. Nie bój się dać władzę uczuciom –one bowiem wprawiają w ruch wszystko dookoła. Nie bój się marzyć, nie bój się kochać. Wszystko co się liczy nie leży w rozumie, lecz w twoim sercu –przyłożyła rękę Chulainna do jego serca. Chulainn nigdy dotąd nie zdawał sobie sprawy, że serce może tak mocno bić. Poczuł nagły przypływ energii, nawał uczuć. Zupełnie jakby dotąd wszystkie jego uczucia były schowane głęboko w szkatułce, która spoczywała na dnie wielkiego jeziora. Teraz wydawało mu się, jakby szkatułka się otwarła a to co było w środku sprawiło, że cała woda zniknęła; całe więzienie uczuć pękło. Nic już nie wiązało smutku, radości, gniewu czy żalu –wszystko to uchodziło teraz właśnie przez miejsce, które wskazała mu dziewczyna. Patrzył na swoją klatkę piersiową z niedowierzaniem –jak mogło mu ujść coś tak oczywistego? Jak był w stanie trzymać to wszystko w środku i żyć jak zombie? Nie miał pojęcia, zaś teraz liczyło się tylko to, że jest w stanie czuć. Nagle jakby zaczął się wznosić w górę. Początkowo tego nie zauważył. Nagle go trafiło –już wiedział, kim jest ta dziewczyna. Zdał sobie sprawę, jak bardzo za nią tęsknił, jak źle się czuł po jej stracie, jak długo jej szukał. Teraz miał ją przed sobą, ale nie na długo –unosił się coraz dalej. Zrozpaczony próbuje sięgnąć dziewczynę, ale jest już za daleko. Dookoła niego zaczęło świecić jasne światło, wizja zaczęła się rozmywać, a dziewczyna znikać…
-Nie! –krzyczał Chulainn. –Nie teraz! Nie mogę Cię znowu stracić! –miotał się bezradnie.
-Niedługo się spotkamy, Chu –usłyszał słaby głos dziewczyny, który unosił się teraz jak echo w jego głowie.
Z krzykiem obudził się, wyrwał z transu. Poczuł nagły przypływ energii, energii, płynącej z uczuć.
Wstał, przeciągnął się, już wiedział co dokładnie chce zrobić. Wziął głęboki oddech i krzyknął ze wszystkich sił:
-WIĘZIEŃ CHCE ROZMAWIAĆ Z KAPITANEM, NA MOCY MORSKIEGO KODEKSU!!! –po czym usiadł i grzecznie czekał, aż ktoś przyjdzie.


"Love is composed of a single soul inhabiting two bodies" ~Aristotle

Offline

#196 2017-10-04 00:58:34

Cioropis
Pierwsza Kosa śmierci, Trzeci liść Trzeciej kozy
Skąd: Ktoś gdzieś kiedyś powiedział
Dołączył: 2017-06-25
Liczba postów: 94
MacintoshSafari 604.1

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Nie sądzę aby przybyły, jeśli nikt nie będzie przeszkadzał nam w naszej misji odbudowy placówki, nie jesteśmy militarną misją.
- I co ty masz do Zakonu? Rozumiem że masz jakieś problemy ideowe.
-Jeśli jednak zależy ci na porządku społecznym to mamy wspólne cele.
Starał się dostrzec twarz rozmówcy i cokolwiek co mogłoby mu pomóc , sprawdził też na ile mało swobodnie może się poruszać.

Ostatnio edytowany przez Cioropis (2017-10-04 00:59:51)


Everything is temporary. Czarne Motyle na oknach  naszych wrogów mówią o ich sercach więcej niż każde słowa przez nich wypowiedziane.

Offline

#197 2017-10-04 17:55:41

shadoa
Gracz
Dołączył: 2017-04-11
Liczba postów: 95
WindowsChrome 52.0.2743.116

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

UFO PRZYLECIAŁO
-Mówiłaś coś, że to jakaś plaga. Chodzi o plagę złodziei zboża? Możesz coś więcej powiedzieć z tego co widziałaś? - po chwili zastanowienia
-wygląda na to że ów ktoś/coś bardzo lubi kapustę i marchewki


Polecam lekturę "upadającego imperium". Dla leniwych nawet mam link
http://www.staszic-2000-f-rpg.mojeforum … .php?id=16

Offline

#198 2017-10-05 12:18:40

Nie Czaha
Mistrz Gry
Dołączył: 2017-02-09
Liczba postów: 352
AndroidChrome 61.0.3163.98

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Nie moja wina. Ten fanatyk chciał zostać męczennikiem... – Caryll urwał nagle. Nie mógł już powstrzymać napływających wspomnień.
Nie moja wina…


Cały czas wmawiałen to sobie. To nie była moja wina. On tylko chciał być męczennikiem…

Droga Płomieni zabrała mnie do klasztoru gdy miałem pięć lat. Kiedyś myślałem że moi rodzice zginęli tragicznie, a klasztor był dla mnie wybawieniem, ale szybko zdałem sobie sprawę z prawdy. Zostałem porzucony. Nie byłem przydatny dla społeczeństwa, miałem za to jakiekolwiek arkaniczne zdolności, więc zabrali mnie do świątyni. Tam mieli przerobić mnie na maga-wojownika, maszynę do zabijania.

W sumie to im się udało.

Nienawidziłem klasztoru. Nienawidziłem indoktrynacji Drogi. Nienawidziłem wycieńczających ćwiczeń. Nienawidziłem większości nowicjuszy, z wzajemnością. Każdego dnia narastał we mnie płomienny gniew, który przybrał formę rudego maga. Nie wiedziałem, czy sam go wtedy stworzyłem, czy siedział wewnątrz mnie cały ten czas. Jego głos ukazywał mi wizję wielkości, życia bez Drogi Płomienia. Złamaliby mnie dużo szybciej, gdyby nie Ferran I Alaita. Moi jedyni przyjaciele.

Wspieraliśmy się nawzajem, ale pewnego dnia po prostu się poddałem. Wziąłem swoje ubrania, Nagartha – mój krótki miecz I skradzione racje żywnościowe – wszystko co miałem - i postanowiłem uciec z klasztoru. Na mojej drodze stanął Ferran. Chciał powstrzymać mnie od ucieczki. Powstrzymywałem swój gniew, próbowałem go przekonać, żeby uciekł ze mną, ale w końcu ogarnął mnie szał płomieni.

W gniewie zabiłem swojego przyjaciela. Zabrałem jego brązowy medalion i miecz. Oślepiony wściekłością, całkowicie kontrolowany przez rudego maga, uciekłem, zabijając każdego, kto stanął mi na drodze.


Caryll wyrwał się z rozmyślań. Dzień nad Sanvią był piękny. W imperialnym słońcu nie było miejsca na plamy krwi na śniegu.
-    Dokąd chce iść Kaznodzieja? - spytał Ri'saada.

Zdał sobie sprawę, że oprócz nieśmiertelności pragnął odkupienia, zemsty na płomiennym magu. Po co miał żyć wiecznie, jeśli miałby być dręczony przez swoje winy.

Ostatnio edytowany przez Nie Czaha (2017-10-05 12:31:26)


I collect my story
Under the fragmented skies
Traveling through my wasteland
Praying for the rain to come

Offline

#199 2017-10-05 13:28:01

OhMyGodcat
Pani Puszczalska
Skąd: Burdel
Dołączył: 2017-02-11
Liczba postów: 477
AndroidChrome 51.0.2704.106

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

Nie no, całkiem nieźle wyszedł mi ten posążek. Może otworzę sklep stolarski?
Ri'saad podniósł wzrok znad posążka i zauważył trupa Zakonnika. Zwrócił się do Carylla:
- Następnym razem nie pozwól więźniowi umrzeć zanim nie wyciągniesz informacji.
Schował sztylet i posążek, po czym wstał i kontynuował:
- Chciał iść do Różogrodu, co zresztą powiedział parę minut temu, a ja idę wraz z nim. Ale co ważniejsze, czy wszystko (poza rozwalonymi plecami i traumą po zbombardowaniu) z tobą w porządku? Przez ostatnią minutę nie robiłeś nic poza patrzeniem w milczeniu w horyzont.


Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.

Offline

#200 2017-10-05 14:06:26

Nie Czaha
Mistrz Gry
Dołączył: 2017-02-09
Liczba postów: 352
WindowsChrome 61.0.3163.100

Odp: Rozdział 3. - The Crown and The Tiara (TCaTT)

- Wbrew pozorom to nie ja go nadziałem na miecz. Wierzył za bardzo żeby cokolwiek powiedzieć. Nieuleczalny fanatyk. - Odpowiedział mu Caryll. - Nie jest ze mną wszystko w porządku, ale to nie twoja sprawa. Jak będziesz za dużo pytał, albo znowu wpadniesz na taki genialny pomysł jak to bombardowanie, to z tobą też nie będzie.

- Zabiorę się tam z wami. - Powiedział po chwili. - Wykazuję się trochę większym geniuszem taktycznym od ciebie, chociaż o to nie trudno, i rzadziej mi się zdarza robić burdel materiałami wybuchowymi. - Spojrzał sugestywnie na wiszącą kotu u pasa sakwę ze specjalnymi monetami

Ostatnio edytowany przez Nie Czaha (2017-10-05 14:06:55)


I collect my story
Under the fragmented skies
Traveling through my wasteland
Praying for the rain to come

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
ses - lubiekakao - muzycznybeatfm - cod16 - wolfcitymiasto